Przeźrocza motylich skrzydeł…
_
Dotyk dłoni lekki jak lot motyla
Powiew wiatru jak muśnięcie skrzydeł
Krew gwałtownie uderza do głowy
Wąskie wargi nabrzmiały pożądaniem
Zaraz oczy zabłysną błaganiem
O żarliwy pocałunek, o pieszczotę
Lecz rozbite o chłód twego wzroku
Pokonane spoczną pod rzęsami…
Przeźrocza motylich skrzydeł
Przywodzą mi na myśl ciebie
Dlaczego? Nie wiem.
Nie wiem?
Byłeś taki jak one
Mieniący się, przejrzysty
Czy dobro, czy zło ujrzałam?
Nie powiem. Nie powiem?
Siatka linii i wzorów
Zmienia się, plącze, gmatwa
Zaciera obraz wspomnienia
Czy w sercu? W sercu.
Gdy pająk straszny na muszki czyha
Kiedy przepastną zastawia sieć
Motylek mały ledwie oddycha
Bo bardzo mężne serce chce mieć
I małe muszki ocalić pragnie
Ale pajączka mu także żal
Bo biedny pająk z głodu tu padnie
Kiedy owady ulecą w dal.
Z kroplami rosy na długich rzęsach
Nieśmiały uśmiech oprawcy śle
Nitkę przyjaźni chce podarować
Co powiesz na to? O tak! Czy: nie?
–