Zakazany spacer
–
Zakazany spacer
Kiedy w zamknięciu pustka mnie dusi
Wskakuję w spodnium i kapelusik
Maskę dobieram w tonach ubrania
Bo być na topie nikt nie zabrania
I kiedy mglisty wieczór zapada
Zręcznie się z domu chyłkiem wykradam
Na spacer ruszam, kryjąc się w cieniu
Bloków, bo serce mam na ramieniu
Dławię się w masce, tłumaczeń szkoda
To zasmarkana wiecznie uroda
Zabiera oddech, więc bez hałasu
Zrzucam ją, kiedy wchodzę do lasu
Tam tańczę lekko między sosnami
Mając zakazy pandemii za nic
I nim powrotu kurant wybije
Nareszcie czuję, że znowu żyję!
–