W podzięce
_
Gdy Cię kiedyś Jolka o wiersze poprosi,
Czy zbędziesz ją gładko, jak wieszcz Juliusz Zosię?
Czy też sięgnąwszy czym prędzej po pióro dziobate,
Opowiesz jej, co słychać wiosną, zimą, latem
W powietrzu i wodzie, na lądzie, w przestrzeni,
I rzecz jasna, w parowie bliskim tak szalenie?
Pytam cię poważnie i figlarnie zgoła,
Radosna, że rymom lekkim ponownie podołam.
Po latach milczenia, pustki niesłychanej,
Przy człowieku mającym moje fraszki za nic,
Znowu piszę wiersze, w pośpiechu szalonym,
Wierząc, że nadgonię ten czas przetrwoniony.
I dlatego dzisiaj, w ogromnej podzięce,
Składam do rąk twoich moje wdzięczne serce,
Zamiast kwiatów pachnących i wiatru, co wieje,
Powierzam ci marzenia i ciche nadzieje.
Dzięki tobie mój miły, bez łez i mozołu,
Odradzam się dziś znowu, jak Feniks z popiołów.
Choć malutka wartość rymu, co z duszy wypływa,
Wiedz, miły, że nareszcie jestem prawdziwie szczęśliwa.
Najważniejsze w mym wierszu są bowiem te słowa:
To tylko dzięki tobie mogę znów rymować!
–