Maki Filippi
Pośród maków Filippi przysiadłam znużona
Na głowicy korynckiej strzaskanej kolumny,
Do jej dawnej świetności tylko marmur dumny
Lśnieniem przez czas przyćmionym próbuje przekonać.
W południowej godzinie z bezchmurnego nieba
Słońce w trawie rozrzuca kleksy cynobrowe,
Zapalając iskierki jaskrów bursztynowe,
Aż oczy pełne blasku przymrużyć potrzeba.
Via Egnatia drzemie, w wiekach zagubiona,
Do snu ukołysana zapachem makowym,
Wokół chylą się trawy w leniwych pokłonach,
Oprószone historii pyłem marmurowym.
W dusznej ciszy nie mogąc senności pokonać
Też przysypiam na chwilę w upale majowym…
_