Letnia drzemka…
_
Zastygło powietrze w labiryntach kryształu,
Liście smętnie obwisły w nagłej chłodu potrzebie,
W cichnącym brzęczeniu grzęzną owady pomału
I obłoki zasypiają na zeszklonym niebie.
Przestworza przesycają wonie rozmaite,
Pomnożone jeszcze południa duchotą,
Pachną łąki trawami, pola bujnym żytem,
Aromaty czarują, ale kto dba o to.
Nawet lipy rozkwitłe miodowymi tony,
Przestały wabić pszczoły, zawsze pracowite,
Świerszcze skrzypki rzuciły, skwarem rozstrojone,
Zadrzemał świat cały pod rozgrzanym błękitem…
_