Niemoc
___
Chodzę znowu do szkoły, śmiech mnie pusty ogarnia
Pogubione wspomnienia zbieram z chodnika garścią…
Witam nowych znajomych z szyderczym wzrokiem rozpaczy
Zagubionych przyjaciół szukam z wynikiem nijakim…
Patrzę w dal, smutek dogonił mnie wreszcie
Po to, by lekkim powiewem zwątpienie na stałe zasiać…
Wyrywam się z wysiłkiem ogromnym z pęt nieuchwytnych
Nieliczne nitki zerwałam i wiatr mną szarpie zwycięski…
Jeszcze krótki wysiłek – pękną nici ostatnie
Pozwolę się porwać wichrowi w wir przeznaczenia…
___
październik 1976