O zmierzchu…
___
_
A kiedy o zmierzchu ciszą się otulę,
Wreszcie myśli ulotne a płoche dogonię,
Wprost z krainy marzeń przybyłe dziewczęcych.
O zmierzchu przysiądę, o pośpiechu zapomnę,
Zamruczę rozkosznie, jak koteńka Kala.
O zmierzchu odłożę wszystkie smutki moje,
Posłucham tego, co w duszy mi śpiewa,
I co tam jeszcze bezimienne mieszka,
O zmierzchu czas znajdę wyłącznie dla siebie…
I może jeszcze tylko spokojnie,
Krzesząc iskrę w ukryciu trzymaną,
Zapalę świeczki wanilią pachnące,
Pozwalając roztańczonym refleksom,
Przepłoszyć cień czający się w mroku…
Potem zawiruję lekuchno na palcach,
Przy melodii, co dawno przebrzmiała,
Spojrzę w głąb siebie, odrobinę w gwiazdy
I odważnie przeznaczeniu wyjdę naprzeciw…
___
grudzień 1977