Coroczna kolęda
Co dzisiaj wieczorem z powiek sen mi spędza?
Przecież od szesnastej oczekuję księdza!
Stół śnieżnym obrusem nakryty już czeka,
Świece zapalone, dojrzysz je z daleka…
Krucyfiks drewniany stoi pośrodku,
Obok modlitewnik złocony, po przodkach,
Jest też ze skromnymi koperta darami,
A na niej książeczka z moimi wierszami…
Sprawdziłam godziny i datę kolędy,
To na pewno dzisiaj, nie zrobiłam błędu,
Muszę dalej czuwać, nie mogę zadrzemać,
Już dwudziesta pierwsza, a księdza wciąż nie ma…
I oto gwar na klatce emocji wzbudza dreszcze,
Czyżbym się doczekała wizyty nareszcie?
Słyszę śpieszne kroki i do drzwi pukanie,
Nie było to na Godota daremne czekanie…
_