Mars w zalotach
Mars tuż nad horyzontem ognisko rozpalił
Miecz złocisty zostawił do przeglądu w kuźni
Nanizał na promienie sznur gwiezdnych korali
Zbroję miedzianą z gracją pod szyją rozluźnił
Z kwiatem nocy za uchem w niebo poszybował
Tam, gdzie Luna roztacza swoje srebrne wdzięki
Skrzętnie szorstkość, w zalotach, wojownika schował
Na schadzkę ją zaprosił w rytm Plejad piosenki
Senna królowa mroku rumieńcem spłonęła
W cieniu Ziemi twarz w pełni okrągłej chowając
Awanse zalotnika z dystynkcją przyjęła
Zaćmioną mleczną drogą spacer przyrzekając
Tak z chmurami płynęli w rudościach skąpani
Aż wszechświat bezlitośnie kres randki wyznaczył
Lecz restrykcje kosmiczne mają oni za nic
Przecież za krótkie sto lat znowu się zobaczą…
_