Pośród maków
Pośród maków
Pośród maków na polu przysiadłam znużona
Na kamieniu przydrożnym z granitu odprysku
Stąd do ziemi i nieba jednako mi blisko
O czym zmysły ospałe próbuję przekonać
W południowej godzinie z bezchmurnego nieba
Słońce zalewa przestrzeń falą bursztynową
Niecąc w zbożu pożogę płatków cynobrową
Aż oczy pełne blasku przymrużyć potrzeba
Świat po horyzont drzemie w wiekach zagubiony
Do snu ukołysany zapachem makowym
Wokoło źdźbła się kłonią w leniwych pokłonach
Oprószone przeszłości pyłem kaszmirowym.
W dusznej ciszy nie mogąc senności pokonać
Też przysypiam na chwilę w upale sierpniowym…
_