Błękitna nasturcja
_
Na polanie, przy strumieniu
Gdzie się trzciny w słońcu mienią
I gdzie czasem licho wzdycha
Jest zakątek dziwnie cichy
I tak, jak to w baśniach bywa
Wiatr znużony odpoczywa
W tym ustroniu skrytym, właśnie,
Gdy znużony wianiem, gaśnie
Na kamieniach przycupnięty
W wonnych kępkach dzikiej mięty,
Cuda widzi niesłychane
Tylko tutaj spotykane
Gdyż w zaciszu, tuż przy sośnie
Błękitna nasturcja rośnie
Po głazach się zwinnie wspina
Jak zwierzątko, nie roślina
Pachnie, o tym powiem krótko
Miodem z lekką pieprzu nutką
Myślę o niej od poranka
Bo dziś przyda się wiązanka
To na twoje urodziny
Prosto z lasów mych gęstwiny
Dam ci z chabrów i bławatów
Z niespodzianką bukiet kwiatów
I jak zręcznie składam strofę
Tak nasturcję w bukiet wplotę
A gdy z łóżka świtem wstaniesz
Możesz zjeść ją na śniadanie!
_