Narcyz
_Czy widziałeś kiedyś narcyza na polu?
Z górskiego zbocza wabi aromatem,
Pręży się dumnie, jak książę w sobolach,
Aż nie wiesz w końcu, chłopiec to, czy kwiatek…
Puklami mlecznymi potrząsa na wietrze,
Zdobnymi koroną złotem haftowaną,
W marzeniach sennych żegluje powietrzem,
Czując się jak srebrny, lśniącoskrzydły anioł…
W południowym słońcu pieśń wiosenną nuci,
Przyzywając Echo, bezgłośną boginkę,
Pragnie wciąż podziwu, chociaż ją odrzucił,
Nie dając nadziei nawet odrobinkę…
Ona, ginąc z miłości, frunie na wezwanie,
Nie bacząc na warkocz w trawach zaplątany,
Potem w głos powtórzy, gdy w biegu przystanie,
Żegnaj, młodzieńcze, na próżno ukochany…
_