Doktor Esperanto
_
Kiedy rymów mi brakuje, żeby oddać piękno świata
I gdy słowa zanikają w gwarze powszedniego życia
Wcale rąk nie załamuję, bo mam lek wspaniały na to
By z uśmiechem przeć do przodu, co wyłożę wam niezbicie!
Za nic mam encyklopedie, almanachy czy słowniki
Bo po prostu, w trudnych chwilach, myślę śpiesznie o człowieku
Niby skromnym, ale jakże niezwyczajnym buntowniku
Mieszkającym w Białymstoku, na przełomie przeszłych wieków
On na bariery języka rzucił czar wspólnego słowa
Rozgadaną „Wieżę Babel” burząc gestem teatralnym
Po czym, by rozkwitła w świecie łączność międzynarodowa
Rozbił mit niezrozumienia, tworząc trend uniwersalny
A gdy marazm już zwyciężę, na duchu nie upadając
Ulicami miasta kroczę, gwar którego tak ukochał
Na skwer z niezwykłą fontanną ukradkowo spoglądając
Przez okulary w kształcie serca Ludwika Zamenhofa