Tęcza
Czasem siedzę sama w oknie,
Patrząc jak świat w deszczu moknie.
Jest mi smutno i ponuro,
Niebo skryło się za chmurą.
Już ze złości krzyczeć chcę,
Lecz coś powstrzymuje mnie.
Powiem wam co się zmieniło,
Nagle coś świat rozjaśniło!
Zakręciło mi się w głowie,
No od czego? Kto odpowie?
Niech ktoś zgadnie, co rozbłysło,
Że uczucie złości prysło?
Tęcza, tęcza się zjawiła
I świat cały odmieniła!
Tak rozbłysła kolorami,
Że szarugę mam już za nic!
Barwy jarzą się i skrzą,
I w kropelkach rosy drżą.
Aż z zachwytu oniemiałam
Gdy się niebu przyglądałam.
Bo od łąki, aż po las
Świecił siedmiobarwny pas.
Od tej chwili w słotne dni
Tęcza w sercu moim lśni!