Bugenwilla
_
Amarantem mój balkon z wiosną się rumieni
Tak listki pnącza w słońcu jaskrawo się mienią
Przez dzień cały marzę o wytchnienia chwili
Gdy zatracę się w wonnej magii bugenwilli
Śnieżną drobniutkie kwiatki rozsypane chmurą,
Chłonąc dotyk promieni upalną godziną
Na batyście zielni wypukłą gipiurą
Błyskają jak perełki z lampy Aladyna
Wśród soczystych podsadek, wabiących kolorem,
Motyle baraszkują w tanecznym natchnieniu
Cynobrem rozświetlają przedwieczorną porę
Beztrosko przysiadając na nagim ramieniu
Słodycz kosmatych łapek, skrzydeł atłasowych
Gorzki zapach słońca, nawet o północy,
Kusi, żeby z rozkosznymi zawrotami głowy
Wrócić do świata baśni z tysiąca jednej nocy…