Lawenda
_
Dawno nie byłam w lesie, na mojej zaklętej polanie,
Chociaż słyszę codziennie, jak mnie do siebie przyzywa,
Nie wiem skąd upór w wołaniu, czemu jest tak niecierpliwa,
Może pobiegnę tam świtem, nim księżyc świecić przestanie…
Wczoraj znalazłam na progu mały fiołkowy bukiecik,
Dzisiaj ziół pełen woreczek, jak samo słońce pachnący,
A pod nim miodu słoiczek z kwiatów na przyleśnej łące,
Wyłącznie czary lawendy powrotu chęć mogą wzniecić…
Wieczór już zapadł gorący, aromat kwiatów się wzmaga,
Słodycz miodu gęstnieje, przez licha łąkowe zbierana,
Senne ziele mnie kusi, żeby nie zwlekać do rana,
Chichot rusałek za oknem podjąć decyzję pomaga…
I oto idę pośpiesznie, skąpana w blasku księżyca,
Tam, kędy serce prowadzi, w stronę magicznej polany,
Gdzie nowa czeka mnie baśń i czar jeszcze nierozpoznany,
Ale lawenda przyrzekła, że będzie czym się zachwycać…
–