Psikus, czyli nieoczekiwane skutki rzeźbienia – składanka słowna
Psikus
Ssałam dziś landrynki różnokolorowe,
Czerwone malinki, draże pistacjowe,
Nie dla przyjemności, daję na to słowo,
Chcę swój głos stracony odzyskać na nowo.
Gdy wczoraj rzeźbiłam w bryłce twardej lawy,
Oplecionej źdźbłami skamieniałej trawy,
Zerkając na obraz w koszulce z plastiku,
Z fotografii starej przez kalkę odbity,
Ktoś podszedł cichutko, efektów ciekawy,
Piórem nos mi musnął dla głupiej zabawy,
Na co ja, raz po raz sążniście kichałam
I się pyłu z rzeźbienia sporo nawdychałam.
Oczy załzawiły, w gardle zadrapało,
Kurz skalny, jak puder, pokrył mi twarz całą
I rzecz jeszcze jedna, nadzwyczaj ponura,
Znikła wokalizy mej koloratura!
Pewnie zapytacie: A co było potem?
Słuchawką lekarską, czyli stetoskopem
Doktor mnie przebadał i do gardła zerkał,
Drobinki wyjmował z pomocą lusterka.
Przepłukał starannie, lekarstwem popsikał,
Aż ból się uśmierzył, zmniejszyła panika.
Teraz by głos wrócił, muszę ssać landrynki,
Draże pistacjowe, czerwone malinki.
Wiersz powstał z przypadkowo rzuconych słów: fotografia, koloratura, pióro, lawa, stetoskop, przyjemność, plastik, kalka, landrynka.
